czwartek, 1 sierpnia 2013

Góry płoną

W Limpopo susza daje się we znaki. Deszczu ni kropli, a słońce w ciągu dnia silne, niebo przeważnie bezchmurne. Coraz częściej zauważamy unoszący się z gór dym, który z początku odebraliśmy jako skutek powszechnego tutaj zimą wypalania traw.

Któregoś dnia wieczorem wzrok utkwił mi na dziwnym zjawisku na niebie. Widok tańczących płomieni nocą pochodził z gór i jak się okazało nie jest wynikiem wypalania trwa, ale samozapłonu jednego z tutejszych gatunków krzewu. 

U nas praca wre, czasem jest ciężko, szczególnie gdy mamy do czynienia z sytuacjami, kiedy dzieci wymagają szerszej diagnostyki, a tutaj w Limpopo niełatwo jest to zorganizować, mimo wszystko Siostra wysłuchuje naszych krótkich sprawozdań i probuje  nam pomoc. Ostatnio poznaliśmy pewnego doktora z Polski, który mieszka i pracuje w RPA już blisko 30 lat. Uświadomił nas, jak wygląda dostęp do specjalistów tutaj w Limpopo, prowincji wielkości województwa Mazowieckiego. Ok 4-6 pediatrów, 12 chirurgów, 2 ortopedów, 1 neurochirurg pełniący również funkcję neurologa itd.


O problemie HIV i AIDS w RPA mówi się dość głośno, ale głównie za pośrednictwem kampanii społecznych, nie wśród ludzi i chyba też nie często pomiędzy służbą zdrowia, a pacjentami. Rodzice nie zgadzają sie na badania dzieci, traktują HIV i AIDS jako temat tabu pomimo, ze odsetek zakażeń w niektórych prowincjach sięga nawet 30%, a w KwaZulu Natal mówi się, że nawet 80%!  Być może w miastach sytuacja wygląda inaczej, ale nie na wioskach, których zamieszkała ludność stanowi większość kraju. W Siloe do tej pory wiemy o 10 zakażonych na 140 uczniów. Nie wiem, co z resztą dzieci, bo nie każde było w tym kierunku badane. Ogromne zaniedbania sa wśród dzieci z wioski, uczniów szkoły Vrederust. Obawiam sie, ze wsrod nich odsetek zakażeń wrodzonych może byc jeszcze wiekszy, a rodzice owszem na badanie przesiewowe zgadzają się, ale broń Boże w kierunku HIV.



Kolejnym problemem sa ogromne zaniedbania higieniczne. Dzieci z rozległą grzybica, infekcjami oddechowymi i bardzo zaniedbane. Z początku postanowiliśmy zrobic akcje, eliminacji grzybicy, codziennie rano przed praca brałam tace pełną lekow, chodzilam po klasach i wywoływałam dzieci, które wcześniej wpisałam do zeszytu. Pytanie, co dalej? W planie mamy zajecia edukacyjne dla dzieci i rodzin, ale z drugiej strony wielodzietne rodziny, slaby dostep do wody na terenie wioski, czy wobec tego mozemy oczekiwać, ze po naszym wyjeździe stan tych dzieci sie poprawi? Próbujemy znaleźć sposób, ale nie jest latwo, a każdy dzien pracy tutaj uczy nas pokory.

U nas praca wre, czasem jest ciężko, szczególnie gdy mamy do czynienia z sytuacjami, kiedy dzieci wymagają szerszej diagnostyki, a tutaj w Limpopo niełatwo jest to zorganizować, mimo wszystko Siostra wysłuchuje naszych krótkich sprawozdań i probuje  nam pomoc. Ostatnio poznaliśmy pewnego doktora z Polski, który mieszka i pracuje w RPA już blisko 30 lat. Uświadomił nas, jak wygląda dostęp do specjalistów tutaj w Limpopo, prowincji wielkości województwa Mazowieckiego. Ok 4-6 pediatrów, 12 chirurgów, 2 ortopedów, 1 neurochirurg pełniący również funkcję neurologa itd.


O problemie HIV i AIDS w RPA mówi się dość głośno, ale głównie za pośrednictwem kampanii społecznych, nie wśród ludzi i chyba też nie często pomiędzy służbą zdrowia, a pacjentami. Rodzice nie zgadzają sie na badania dzieci, traktują HIV i AIDS jako temat tabu pomimo, ze odsetek zakażeń w niektórych prowincjach sięga nawet 30%, a w KwaZulu Natal mówi się, że nawet 80%!  Być może w miastach sytuacja wygląda inaczej, ale nie na wioskach, których zamieszkała ludność stanowi większość kraju. W Siloe do tej pory wiemy o 10 zakażonych na 140 uczniów. Nie wiem, co z resztą dzieci, bo nie każde było w tym kierunku badane. Ogromne zaniedbania sa wśród dzieci z wioski, uczniów szkoły Vrederust. Obawiam sie, ze wsrod nich odsetek zakażeń wrodzonych może byc jeszcze wiekszy, a rodzice owszem na badanie przesiewowe zgadzają się, ale broń Boże w kierunku HIV.

Jest jedna dziewczyna, teraz pod naszą opieka, nosicielka HIV, kilka miesiecy przed matura stracila wzrok i trafila do Siloe. Niedawno zaczela tracic sluch, rozwija infekcje, obawiamy sie najgorszego , pełnoobjawowego AIDS. 


Kolejnym problemem sa ogromne zaniedbania higieniczne. Dzieci z rozległą grzybica, infekcjami oddechowymi i bardzo zaniedbane. Z początku postanowiliśmy zrobic akcje, eliminacji grzybicy, codziennie rano przed praca brałam tace pełną lekow, chodzilam po klasach i wywoływałam dzieci, które wcześniej wpisałam do zeszytu. Pytanie, co dalej? W planie mamy zajecia edukacyjne dla dzieci i rodzin, ale z drugiej strony wielodzietne rodziny, slaby dostep do wody na terenie wioski, czy wobec tego mozemy oczekiwać, ze po naszym wyjeździe stan tych dzieci sie poprawi? Próbujemy znaleźć sposób, ale nie jest latwo, a każdy dzien pracy tutaj uczy nas pokory.



W czwartek trafiła do nas 8-letnia dziewczynka z bólem głowy, wymiotami i gwałtownie rosnącą temperaturą, stan szybko się pogarszał. Jak wygląda w naszych warunkach wykluczanie chorób? Badanie przedmiotowe i ograniczone badanie podmiotowe w postaci relacji kolegów i koleżanek, z laboratoryjnych to glukoza i hemoglobina z analizatora. Mała podsypiająca, wszelkie leki, które podajemy zwraca, a temperatura w zaledwie moment urosła do 40 st. W końcu po obłożeniu lodem, podaniem kostek lodu do ssania udało się podać leki i nieco zbić temperaturę. Po kilku godzinach po dziewczynkę przyjechała mama z grupką innych dzieci, zainteresowanie stanem córki stawiamy pod wielkim znakiem zapytania, ze wszystkich sił staramy się nie oceniać. Mówią nam o innych warunkach, o wielodzietnych rodzinach, obowiązkach i trudzie wychowania dzieci...


Oprócz pacjentów do badań przesiewowych jak widać przychodzą również dzieciaczki i młodzież z sytuacjami nagłymi, zazwyczaj przebiegającymi łagodniej, niż opisana wyżej, jednak czasem równie trudnymi.
W RPA instytucja domu dziecka raczej słabo funkcjonuje i tak gdy umierają rodzice, często na AIDS to dzieci albo są dzielone i trafiają do krewnych albo co często dzieje się na wioskach trafiają pod opiekę starszego rodzeństwa. Na porządku dziennym są sytuacje na wioskach, gdzie 13-latek opiekuje się młodszym rodzeństwem.

Jedna z naszych pacjentek zgłosiła się do nas z silnym bólem głowy, najprawdopodobniej zapalenie zatok. Krótki wywiad, kilka pytań o rodzinę. Rodzice nie żyją, dziewczynką zajmuje się siostra, niewiele starsza od niej samej. Mała się rozpłakała, zaniedbana, jednak każde dotknięcie jej twarzy, każde przytulenie koiło wszelki ból, na tyle, że przychodziła do nas kilka razy dziennie. Takich pacjentów każdego dnia pojawia się coraz więcej. Dzieci potrzebują bliskości i zainteresowania, którego nie otrzymują na co dzień, a na pewno nie w takich ilościach w jakich by potrzebowały. Z początku strach, który wzbudzaliśmy wśród maluchów powoli przeradza się oszałamiającą wręcz radość na nasz widok. Dzieci traktowane są tutaj grupowo, rodziny wielodzietne, klasy 50 osobowe, a w gabinecie zostają sam na sam ze mną lub z Marcinem. Te 25 minut skupienia uwagi wyłącznie na nim, czyni wiele. Okazanie im zainteresowania, miły ton mówienia, wzięcie na ręce, rozmowa, to wystarczy, by dziecko poczuło się ważne i poczuło się po prostu dobrze.

Innym problemem dzieci jest wszechobecna tutaj przemoc i molestowanie. Mężczyzna okazuje swoją męskość poprzez przewagę nad słabszymi, głównie nad kobietami, ale też i dziećmi. Mówi się, że co 16 sekund w RPA gwałcona jest kobieta, że bardziej prawdopodobne jest, że kobieta tutaj zostanie zgwałcona aniżeli nauczy się czytać. Niestety przemoc seksualna stosowana jest również wobec dzieci. Wiadomo nam o kilku przypadkach molestowania dzieci z Siloe, o ilu nie wiemy? Nic nam niewiadomo również o dzieciach z wioski ze szkoły Vrederust. Czasem widzimy inne zachowanie dziecka, które broni się przed gwałtowniejszymi ruchami, jest milczące i smutne. Dlaczego? Przez cały czas po głowie krążą nam te okrutne statystyki i niestety smutna prawda. W RPA wśród wielu mężczyzn panuje przekonanie, że seks z dziewicą wyleczy ich z AIDS, stąd też taka skala problemu molestowania dzieci. 



Maluchy są niesamowicie odważne. Do tej pory żadne jeszcze nie zapłakało, cierpliwie trzymają otwartą buzię, gdy badamy jamę ustną, zęby, gardło, czasem gdy odejdę by zapisać kilka informacji w dokumentacji i wracam do malucha, ono wciąż cierpliwie trzyma szeroko otwartą buzię, czekając na dalsze badanie. :)




Nastolatki z Siloe, do ktorych wchodzac z aparatem nie mozna juz spokojnie wyjsc ;)


Po pracy o ile starcza sil wychodzimy na spacery, dni sa bardzo krotkie, wiec czesto po kilkunastu minutach przechadzki spotyka nas widok jak wyzej.





2 komentarze:

  1. When I find myself in times of trouble,
    Mother Mary comes to me,
    Speaking words of wisdom, let it be.
    And in my hour of darkness,
    She is standing right in front of me,
    Speaking words of wisdom, let it be.
    Let it be, let it be. Let it be, let it be,
    Whisper words of wisdom, let it be.

    And when the broken hearted people,
    Living in the world agree,
    There will be an answer, let it be.
    For though they may be parted there is,
    Still a chance that they will see,
    There will be an answer, let it be.
    Let it be, let it be. Let it be, let it be.
    Yeah, there will be an answer, let it be.
    Let it be, let it be. Let it be, let it be.
    Whisper words of wisdom, let it be.

    Let it be, let it be. Let it be, let it be.
    Whisper words of wisdom, let it be.

    And when the night is cloudy,
    There is still a light that shines on me,
    Shine on until tomorrow, let it be.
    I wake up to the sound of music,
    Mother Mary comes to me,
    Speaking words of wisdom, let it be.
    Let it be, let it be. Let it be, yeah, let it be.
    There will be an answer, let it be.
    Let it be, let it be. Let it be, yeah, let it be.
    There will be an answer, let it be.
    Let it be, let it be. Let it be, yeah, let it be.
    Whisper words of wisdom, let it be.
    BUZIAKI. KASIA

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ten psychiatra robi w Afryce? pozdrowienia z Dilla przesyla Marta i Ewelina. Ucieszycie się,bo chyba mam malarie! :)

    OdpowiedzUsuń