sobota, 10 sierpnia 2013

 Surprise ( dziewczynka z przodu) ma 7 lat i co dzień przychodzi do nas na zakraplanie oczu. Nasz mały krasnal jest przykładem na to, że mycie rąk po toalecie może wejść w nawyk nawet wśród afrykańskich dzieci.  Surprise będąc u nas za każdym razem korzysta z toalety,  a mamy taką zasadę, że nie wypuszczamy żadnego dziecka bez umycia rąk. Niektórym trzeba pokazać, bo nie do końca wiedzą co zrobić gdy podsuwamy im ręce pod bieżącą wodę i podajemy mydło. Czasem widzę zakłopotane dzieci przed gabinetem z pianą na dłoniach, które próbują ją usunąć jeszcze bardziej trąc ręce. Wtedy kolejne szkolenie:

Bana! ( w Sepedi dzieci)  Water, soap, water. – i pokazuje to na kran z bieżącą wodą to na mydło, na co one chórem powtarzają water, soap, water i mają wielką radość z wspólnego mycia rąk ;)
Zwyczajem już jest, że Surprise pierwsze co robi przychodząc do nas, to idzie do toalety, po czym po zrobieniu swojego uchyla drzwi i woła  mnie i mówiąc coś w Sepedi, teraz już wiem, że chodzi o mycie rąk, które mam wrażenie bardzo jej się spodobało. Dzieci chodzą do toalety  hurtowo. Jedno przybiega do mnie i mówi coś w Sepedi, najczęściej pyta o toaletę lub o coś do picia, gdy mówię, że nie rozumiem, on powtarza znów coś w Sepedi, używając tym razem kluczowego słowa „toilet”. Wtedy cała grupa nagle biegnie do jednej toalety. Na terenie szkoły są toalety postawione na dworze, wprawdzie między każdą jest postawiona ścinka , są również drzwi, ale dzieci uważają je za zbędne. Podobnie idąc przez wioskę nierzadkim widokiem jest dziecko, które nie szuka krzaczka, by zanim załatwić swoja potrzebę, wystarczy zwyczajny kawałek ziemi,  dlatego też bardzo się mi dziwią, gdy każe im wchodzić osobno i większość w dodatku cofam do umycia rąk.  Jaki tego będzie odległy skutek, tego już pewnie się nie dowiemy, dzieci w każdym razie polubiły zabawę w mycie rąk ;)
Surprise jest angielskim odpowiednikiem oryginalnego imienia afrykańskiego, dzieci mają co najmniej dwa imiona, afrykańskie i angielskie. Każde imię oczywiście musi mieć znaczenie. Dość powszechne jest tutaj imię Niespodzianka ;) ale też częste są takie jak Obietnica, Nadzieja, Szczęście, Wolność, a nawet Warzywo i Słoń.. Ludzie się pytają, jakie znaczenie ma moje imię,  odpowiadam, że Aneta w moim języku znaczy tylko imię i nic więcej, na co oni okazują mi wyraz wielkiego współczucia, że rodzice nadali mi imię bez znaczenia..



Ostatnio przyszła do mnie pacjentka  ze zmianą skórną na czole, mówiąc, że coś dziwnego się dzieje. Wyglądało to na zmiany skórne w przebiegu półpaśca, ale że nie przechodziła nigdy ospy wietrznej, po której to właśnie może wystąpić półpasiec rzeczywiście wydało mi się to dziwne. Ona jednak miała co innego na myśli, przyszła do mnie ponieważ, pojawiła się jej zmiana skórna na czole, a w domu nikt nie jest w ciąży, więc coś musi być nie tak! Tak więc chorobą nie są pęcherzyki na czole, ale pęcherzyki nie w powiązaniu z ciążą :)  Wciąż zastanawiam się, jak łączą zmiany skórne na czole z ciążą w rodzinie.   
Tutaj raczej nie słyszy się o czarownikach czy szamanach, o jakich czytamy w powieściach o dzikiej Afryce,  ale każdy szanujący się afrykański naród musi mieć w swojej kulturze choć namiastkę czarów. Tutaj powszechnym „zawodem” jest Sangoma, czyli ktoś kto uważa się za uzdrowiciela, który swoje nadprzyrodzone siły zdobywa dzięki kontaktowaniu się z przodkami. Zdecydowana większość ludzi z wiosek nim zdecyduje się na wizytę u lekarza wpierw wybiera się do Sangomy czy innego czarownika, działającego w sposób mniej legalny. Tak, tak Sangoma to nie ot sobie zwykły szaman, ale terapeuta z certyfikatem uzdrowiciela!  Pomysły Sangomy na uzdrawianie bywają zadziwiające, a co gorsza wiele z tych sposobów jest szkodliwa dla pacjentów. Znanym sposobem Sangomy na dolegliwości pokarmowe jest przeczyszczenie układu pokarmowego za pomocą wlewki doodbytniczej, do której stosują silny środek do mycia podłóg. No skoro dobrze czyści podłogi to czemu miałby nie wyczyścić równie dobrze jelita..  Chyba nie muszę dodawać, jak często kończy się taka terapia..
Zdrowie wartość najwyższa, ale co innego dostarczy tyle satysfakcji jak zemsta na sąsiedzie, dlatego też Sangoma rozszerza swoją działalność o rzucanie złych czarów  na prośbę klienta (pacjenta?). I tak np. można zażyczyć sobie, żeby w rodzinie wroga wystąpiła choroba albo został spalony dom . Niektórzy twierdzą, że nie można wybierać sposobu zemsty, to już ustala Sangoma po skonsultowaniu się z przodkami. Ot taki uzdrowiciel dorabiający po godzinach.

Sobotni wieczór i noc mieliśmy okazję spędzić na afrykańskim szpitalnym oddziale ratunkowym. Wrażenia  niezapomniane, aczkolwiek nienależące   do tych najprzyjemniejszych. Wystarczyło 8 godzin czekania aby dowiedzieć się z jakimi przypadkami musza uporać się lekarze tutejszego oddziału ratunkowego. Ok. 90% to urazy, głównie rany kłute klatki piersiowej i brzucha. Wyposażenie , a przede wszystkim czystość pozostawiała sporo do życzenia, ale cóż  to sprawa nie tak wielkiej wagi, bo w poczekalni wisi ogromny  wypasiony telewizor. Może wydać się to absurdem, ale jakby tak pomyśleć, że zarówno pacjenci jak i rodzina czekać muszą niezliczone ilości godzin, to telewizor chociaż  jest  w stanie uspokoić i wyciszyć raczej agresywną osobowość mieszkańców południowej Afryki. Rodziny pacjentów nieco bardziej doświadczeni niż my jeżeli chodzi o wydolność południowoafrykańskiej służby zdrowia przychodzą do szpitala wyposażeni w koce i tak o to spędzają cały wieczór i noc w poczekalni. Ja za wszelką cenę starałam się nie zasnąć, ale po 8 godzinach czekania, ok. 2 w nocy nie przeszkadzał mi już ani brud ani zapach, po prostu przysnęłam na ławce, po czym obudził mnie  pewien mężczyzna mówiący coś do mnie w niezrozumiałym dla mnie języku. Po chwili zorientowałam się, że mówi  Afrikaans, no tak, każdy biały w RPA brany jest za Afrykanera. Mężczyzna zorientował się, że go nie rozumiem, więc zaczął swoją opowieść od nowa tym razem w języku angielskim. Pacjent z nożem w klatce, którego widzieliśmy kilka godzin wcześniej okazał się jego kolegą, więc ów mężczyzna postanowił nam opowiedzieć, jak to zwykła sprzeczka doprowadziła do wbijania noży w klatkę. Kto tam używa pięści skoro większość nosi noże i broń.
Już na początku zorientowaliśmy się jakiego personelu w południowoafrykańskich szpitalach zatrudnia się najwięcej. Oczywiście jest to ochrona. Jeden korytarz- jeden ochroniarz, wjazd do szpitala wielu ochroniarzy, w tym sprawdzanie samochodu, plecaków itp. RPA…
A zaczęło się tak, że dwójka dziewczyn z misji postanowiła walczyć o chłopaka. Tak, tak dziewczyny biją się o chłopaka i nikogo ten fakt nie dziwi. Wiadomo też, że ów mężczyzna wybierze tę silniejszą, takie prawa natury.. Bójka skończyła się upadkiem,  urazem głowy jednej, utratą przytomności na pewien czas i na szczęście co się okazało później tylko wielkim strachem. 

Wiadomość o pomocy medycznej w Siloe rozpowszechniła się już na całą wioskę Togwhaneh. Pacjenci przychodzą z różnymi dolegliwościami, nie mają dostępu do opieki medycznej na co dzień. Lekarz co pewien czas przyjeżdża do wioski i za każdą wizytę pobiera opłatę. Bezrobocie w Limpopo jest najwyższe w całej południowej Afryce,  zdecydowana większość ludzi mieszka na wsi,  a tam sytuacja z pracą wygląda tragicznie. Ludzie próbują szukać różnej formy zarobku, to sprzedając przy drogach owoce, trzcinę cukrową, miotły i różne inne produkty, których przeznaczenia jestem bardzo ciekawa. Sprzedaje się wszystko i wszędzie, stojąc w korkach czy czekając na przejazd na drodze o ruchu wahadłowym. Spotykamy więc idących w gęsiego sprzedawców i tak można kupić pomarańcze, orzechy, awokado, jajka i znów inne produkty, których jestem bardzo ciekawa.  Inni prowadzą maleńkie sklepiki lub szukają bogatszych mieszkańców, u których mogliby posprzątać zająć się dziećmi czy pracować w ogrodzie. Wiadome jest, że biały człowiek dla tutejszych równa się bogaty człowiek, więc podczas krótkiej pogawędki z tubylcami na wiosce niejednokrotnie proszono nas o prace, może posprzątać dom, może coś naprawić. Któregoś razu ktoś nas uczył podstawowych zwrotów w Sepedi, pośród dzień dobry, jak się masz, dziękuję itp.  istniało inne ważne sformułowanie „daj mi pracę”.  Tak wysokie bezrobocie sprzyja powszechnej tutaj przestępczości. Skrupułów nie ma, okradają również misje. Kiedy przyjechaliśmy kilka pierwszych dni musieliśmy zadowolić się przynoszoną w wiadrach deszczówką ze zbiorników, ponieważ ukradli pompę należącą do misji. Po zakupie nowej pompy siostry postanowiły wprowadzić kolejne zabezpieczenia, w postaci wysokiego ogrodzenia z drutu kolczastego pod prądem, silnego światła nocą i przechadzki strażnika co godzinę w miejsce, gdzie pompa pracuje. To  jednak nie odstraszyło złodziei, którzy już przygotowali sobie materac rzucony na ogrodzenie, zaledwie kilka dni po zainstalowaniu nowej pompy. Ostatniej nocy było kolejne włamanie, tym razem do sali informatycznej w szkole, skończyło się tylko wielkim hałasem, włamywacze chyba sądzili, że natkną się na nowoczesny, przenośny sprzęt, a nie wielkie komputery zamocowane niemalże na stałe, których przez wysokie ogrodzenie zakończone drutem kolczastym nie przerzucą tak łatwo.




A wczoraj święto, Dzień Kobiet w RPA, który uwaga, jest wolnym dniem od pracy! ;)

1 komentarz:

  1. W Polsce też powinien być to dzień wolny ;)
    Anetka,nie masz pojęcia jak Cię podziwiam! Trzymaj się dzielnie, buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń