Z cyklu „spróbuj coś załatwić w Afryce” doświadczenia z ubiegłoroczną wymianą waluty
na południowoafrykańskie randy okazały się być tylko jednym z wielu przykładów
wygórowanej formalizacji w Płd. Afryce.
Jadąc do miasta na zakupy, postanowiłam zaopatrzyć się w
zestaw startowy do telefonu, by przez te ponad 2 miesiące posługiwać się
afrykańskim numerem. Idę więc do punktu obsługi klienta południowoafrykańskiej
sieci MTN:
-Dzień dobry, poproszę zestaw startowy.
- Poproszę dowód osobisty.
-Proszę- podaję kawałek plastiku, zdziwiona, że aby zakupić
zwykły starter, który u nas sprzedaje się na stacjach benzynowych ,wymagają
dowodu. Na to Pani ekspedientka biorąc mój dowód w śmiech.. Myślę ok, rozumiem,
że zdjęcie kiepskie, robiłam je na szybko, ale to chyba nie powód by zaraz się
tak otwarcie śmiać. Pani przerywając moje rozmyślania..
-To nie jest dowód osobisty.
-To jest dowód osobisty- odpowiadam.
-To nie jest dowód.
-To jest mój dowód osobisty z Polski, kraju z którego
pochodzę. – Pani znów zaczęła się śmiać. A w sklepie wśród innych klientów
słyszę wymianę między sobą tego magicznego słowa ”Poland? Poland?” Po czym
jeden z klientów zaciekawiony pyta mnie, aby się upewnić.
-Jesteś z Polski?
-Tak – odpowiadam już trochę zmieszana. Na co Pani ekspedientka
prosi mnie o okazanie paszportu.
-Nie mam przy sobie paszportu – jadąc do miasta na zwykłe
zakupy nie sądziłam, że będzie mi potrzebny paszport. Pani patrzy na mnie
podejrzliwie, woła resztę załogi sklepu i wszyscy zaczynają główkować jak
sprzedać starter do telefonu kobiecie z egzotycznego kraju, z dziwnym dowodem,
która w dodatku nie ma przy sobie paszportu. Ostatecznie zdecydowali, że nie
sprzedadzą. No cóż, więc kolejne podejście podczas następnego wyjazdu do
miasta. Czy Pani ekspedientka wyśmieje tym razem i mój paszport ( a tam zdjęcie
jeszcze gorsze, więc pewnie tak)? Czy zgodzą mi się sprzedać starter do
telefonu jeśli okażę im tylko dowód i paszport? Ciąg dalszy historii już
wkrótce. Zostańcie z nami J
P.S. Próbowałam być sprytna i przypomniało mi się, że rok
temu w sklepiku na wiosce oferowano mi właśnie taki zestaw startowy. Udałam się
więc z Tobiaszem i Adelą ( wolontariuszami z Polski, którzy pracują jako
nauczyciele i opiekunowie niewidomych na Misji) na wioskę i zapytałam, czy
czasem nie posiadają jeszcze takiego startera. Jeśli myślicie, że w sklepiku na
afrykańskiej wiosce można dostać tylko pomarańcze, awokado i pieczywo to się
mylicie. Sprzedawca- Etiopczyk pokazał mi zestaw startowy MTN i nie wymagał
okazania dowodu i paszportu! No więc biorę zestaw startowy, za który w dodatku
nie muszę nic płacić i doładowanie do telefonu. Sprzedawca jeszcze tylko na odchodne
kazał po uruchomieniu zadzwonić pod pewien numer, gdzie wskażą mi , co dalej
robić, żeby aktywować numer. No więc po powrocie uruchamiam , dzwonię po ten
magiczny numer i słyszę : „Udaj się do najbliższego punktu obsługi MTN wraz ze
swoim dowodem osobistym..”. Aha, więc jednak nie byłam sprytna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz